Forum www.dapoznan.fora.pl Strona Główna www.dapoznan.fora.pl
Duszpasterstwo Akademickie Salezjanie Poznań
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jaka jest nasza Wiara, nasza Religia?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dapoznan.fora.pl Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rodzynka:)




Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 16:58, 11 Lut 2008    Temat postu: Jaka jest nasza Wiara, nasza Religia?

Witam!
Od dawna czuję potrzebę dyskusji na temat naszej wiary, na to jak ją postrzegamy i jak interpretujemy. Potrzebuję, ponieważ z mojego punktu widzenia jest źle...
Cały czas ludzie opierają swoją interpretację czy właściwie przyjmują ją, opartą, tudzież, niewiele zmodyfikowaną z czasów średniowiecza. Cały ból tkwi w tym, że większość ludzi nawet się nad tym nie zastanawia- po prostu tak jest, z dziada, pradziada postępujemy grzecznie wg. wyuczonych schematów i wyklepanych na pamięć "regułek" i jest ok. Albo inny odłam ludzi, który to doszedł do wniosku, że kościół powinien "iść z duchem czasu"... Krótko mówiąc, bazujemy na interpretacji, moim zdaniem nieaktualnej już, a co gorsza, sprzeczne z tym, co Źródła podają...

Ideologia chrześcijaństwa swój boom rozwojowy przechodziła w średniowieczu. Wtedy też ludzie byli w przedświadczeniu, że lada dzień nadejdzie apokalipsa, więc po co się cieszyć, po co zakładać nowe rodziny? Przecież lada dzień umrzemy!, Posypmy głowy popiołem, żyjmy cnotliwie i sprawiedliwie, pogrążmy się w ascezie. Potem, dużo rzeki upłynęło, kiedy dotarło, że apokalipsa się spóźnia, a tu niż demograficzny grozi. No to filozofie zmienili ton na weselszy... Ale stare przyzwyczajenia zostały. Tylko pytanie po co, skoro Bóg raczej Nas nie stworzył po to, aby się umartwiać? Np. zakrywajmy swe ciała, bo odkryte to grzech. Pominę fakt (póki co), że głownie to kobietom, nie wiadomo czemu, nakazywano zakrywać ciała. W księdze rodzaju Bóg, ze zdzwieniem się pyta Adama, dlaczego się ukrywa. W odpowiedzi, że Adam jest goły, Bóg zastanawia się nad odczuciem przez Adama wstydu. Jest to zaznaczone w Biblii, że człowiek wraz z poznaniem zła zaczął się zakrywać. A przecież Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, powinniśmy się cieszyć ze swojego ciała, a nie wstydzić go, w końcu Adam i Ewa byli nago w samym Raju Boga. A w kościołach wiszą plakaty „strój tutaj bardziej godny, niż swobodny”. I „swobodny” może być „godny” jedno nie wyklucza drugiego. Natomiast nie rozumiem, dlaczego mamy czynić tak, jak „Pierwsi Rodzice” w momencie gdy zaczęli już grzeszyć? Nie chodzi mi o to, żeby zaraz biegać nago, ale żeby nie wstydzić się tego, że Bóg tak Nas umiłował, że na swoje podobieństwo stworzył....

To i wiele różnych problemów chciałabym poruszyć z Wami w tym temacie. Religia bez dyskusji staje się schematem.

Rodzynka:)


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pszczolka :-)




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 1:42, 14 Lut 2008    Temat postu:

Rodzynko, poruszyłaś temat ważny, na który ja zapatruję się troszkę inaczej- o ile dobrze zrozumiałam Twoje intencje.
Kwestia godnego stroju i zachowania powinna w sposób szczególny wzbudzać naszą chrześcijańską czujność. Odnośnie stroju kobiet i tzw. "kobiecego uwodzenia" powinni raczej wypowiadać się mężczyźni... mimo wszystko pozwolę sobie co nieco napisać. Kobieta od wieków kojarzy się z pięknem. Ciało jej różni się od ciała mężczyzny, a skoro się różni to wzbudzamy w sobie wzajemną ciekawość. I to jest naturalne. Każda z nas chce wyglądać interesująco i tymże celu stosujemy różne środki... od makijażu po krótkie spódnice i odsłonięte ramiona. Niestety często bywamy nieświadome tego, że ta druga płeć spogląda na pewne rzeczy inaczej niż my same na siebie. Potem tylko pozostaje smutek i żal, że ktoś zrobił komuś krzywdę, że ktoś kogoś zdradził. Jednak prawda jest taka, że w większości przypadków po prostu prowokujemy.
Swoją drogą bardzo często zapominamy, że najpiękniejsze jesteśmy właśnie takie jak Bóg nas stworzył- czyli NATURALNE..bez makijażu, schludnie ubrane...radosne. Pan Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo ale nie po to abyśmy kusiły... naszą seksualność zostawmy dla naszych mężów Wink))Pięknie na temat czystości przedmałżeńskiej wypowiada się prof. Wanda Półtawska.. swego czasu całe wykłady można było posłuchać na stronie radia Emaus.. w tej chwili zostały one zdjęte..;/
Wracając do sedna sprawy myślę, że przed Panem Bogiem zawsze powinniśmy stać czyści i godni- ZAWSZE, nie tylko w kościele. Pan Bóg zna nasze myśli i pragnienia i otacza nas zewsząd. Bądźmy więc ZAWSZE godni w mowie, myśli i uczynkach.
tylko.... Panie Boże.. gdyby to "ZAWSZE" było takie proste ...Sad.
Być może gdyby Adam i Ewa ( a w zasadzie Ewa i Adam) nie zgrzeszyli- nie musielibyśmy się dzisiaj niczego wstydzić??
A co na ten temat sądzą Panowie??


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez pszczolka :-) dnia Czw 1:43, 14 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rodzynka:)




Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 16:04, 14 Lut 2008    Temat postu:

I tu widać w Twojej wypowiedzi myślenie ze średniowiecza, tzn chodzi mi o średniowieczną tradycję takiego poglądu, a mianowicie- "gdzie diabeł nie może, tam kobietę pośle" czyli że winna zawsze jest kobieta. Czemu my, kobiety, musimy się zasłaniać? Jeżeli jesteśmy piękne, to niech nas podziwiają. Przecież nie będziemy się chować w habity, bo jakiś tam facet coś sobie pomyśli! Czy oni nie powinni też pracować nad sobą i rozliczać się ze swoimi myślami sami, a nie zwalać na kobietę, bo była mini? Ktoś kazał mu patrzeć? Ktoś kazał mu myśleć? Wiesz, jak w lipcu jest 37 stopni w cieniu, to nie będę wkładać długich spodni, i rękawa i męczyć się w tym, tylko dlatego, że jakiś facet zacznie się zaraz ślinić... Niech nasi panowie też popracują nad sobą i swoją wolą, a nie bez przerwy winią nas.
Druga strona- mężczyźni też są przystojni i co ja mam zrobić, kiedy przede mną stanie jakiś sexy chłopak i idealnie skrojonych jeans'ach seksownie opinających się na jego kształtnym tyłku? Albo ma rozpiętą pod szyją w zalotny sposób koszulę??? Co w tedy? Też moja wina, że on jest tak ubrany?

Moim skromnym zdaniem, zamiast winić się bez sensu powinniśmy pracować nad sobą i nie dać się skusić, ponieważ nie pokusa jest winna, ale ulegnięcie jej. Sam Jezus był kuszony, a i Bóg wiele razy wydawał człowieka na pokusę, żeby go sprawdzić.
Zamiast zabijać mordercę, uczmy nie zabijać.

Rozumiesz Pszczółko :- ) mnie teraz? Gdyby on używał mózgu (a nie czego innego:P) to ani ja, ani moja "mini" nie będę winna. I to samo w naszą stronę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rodzynka:) dnia Czw 16:12, 14 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pszczolka :-)




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 19:55, 14 Lut 2008    Temat postu:

Wink dzięki za odpowiedź. mimo wszystko myślę, że mój sposób myślenia nie jest podyktowany filozofią średniowiecza...ale wręcz przeciwnie- postępem cywilizacyjnym. Nie bez powodu osoby starsze obruszają się widząc na ulicy skromnie ubrane dziewczyny. Z resztą u nas podobnie nie jest jeszcze tak źle jak na "Zachodzie", ale tam jest po prostu chyba goręcej;)))...pozdrawiam

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dzi




Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 1:02, 16 Lut 2008    Temat postu:

Jeśli chodzi o strój w kościele, mam tradycyjne poglądy. Nie dlatego że ślepo wierzę w tradycję, ale dlatego, że postawa pod tytułem: ubieram się jak mi pasuje jest sprzeczna z chrześcijańską filozofią. Jeśli swoim strojem mogę kogoś urazić i mam tego świadomość to znaczy że nie należy się tak ubierać. Chrześcijaństwo jest wszak zwróceniem się ku bliźniemu. Dlatego ważniejsze powinno być zapewnienie mu spokoju ducha w kościele niż moja własna wygoda. Nie mogę się też zgodzić z poglądem, że to panowie powinni nad sobą pracować a nie wymagać od dziewcząt by się mniej skąpo ubierały. Wspólnota chrześcijańska jest wspólnotą ludzi grzesznych. Oznacza to że w kościele obok znakomicie ukształtowanych panów i pań można też spotkać takich, którzy są dopiero na początku drogi. Obowiązkiem wspólnoty jest wspierać ich i umacniać a nie wystawiać na ciężkie próby. Te z pewnością spotkają ich na zewnątrz. Dom Pana winien być schronieniem. Ostatni argument jaki pragnę przedstawić to to, że skąpy strój zwraca uwagę na piękno ciała, natomiast do świątyni przychodzimy ze względu na ducha. Nie jest zbyt taktowne lekceważenie tej potrzeby poprzez zbyt prowokujący strój. To jakby wezwanie rzucone Panu Bogu: ciekawe czy będą teraz myśleć o mnie czy o Tobie... a przecież właśnie o to chodzi, byśmy nie mówili tych wyklepanych regułek myśląc o seksbombie w drugiej ławce tylko o Panu Bogu. Pomóżmy sobie nawzajem wyrażając głęboki szacunek dla bliźniego również strojem.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rodzynka:)




Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 15:35, 18 Lut 2008    Temat postu:

Świadomość- to jest klucz do wszystkiego. A chrześcijańska ma silne korzenie. Niestety te korzenie nie są odbierane od samego początku, tylko od pewnego ich momentu- od średniowiecza w europejskim kręgu kulturowym. O tym, jak bardzo zagnieździł się w naszej mentalności widać po Waszych postach.
Pszczółka :- ), napisałaś, że nie bez powodu starsze osoby się obruszają widząc skromnie ubrane dziewczęta. Szkoda, że te same osoby nie opowiadają, co same wyprawiały w tym wieku... Zresztą nieważne, nie chcę tu rozważać częstej hipokryzji w krytyce, lecz mentalność, a ich mentalność jest taka sama, jaką mi przedstawiliście, choć i tak mało kto ze starszych osób próbuje wysnuwać choćby takie interpretacje, jaką nam dzi...
Lecz z Tobą, dzi, też nie mogę się zgodzić, a to z dwóch powodów. Mianowicie, że "filozofia chrześcijańska", jak to ujęłaś, mówi nam o szanowaniu i obronie życia, oraz o kochaniu bliźniego, jak siebie samego. Ja mieszkam na wyspie, w małym mieście. Nie ma takich temperatur jak np. na rozgrzanych ulicach Pragi. A mimo to bywa że podczas jednej Mszy Świętej wynosi się kilka osób, które omdlały. Są to niepoważne osoby, w długich spodniach, z koszulą zapiętą pod szyje. Niektóre osoby, zwłaszcza starsze (co dla nich jest bardzo niebezpieczne) nie da się ocucić i kończy się wezwaniem karetki. W imię stroju naraża się życie... Brawo. Żaden strój i żadne teksty o "godnym stroju" nie mają prawa podważenia obrony życia. Jeżeli jest Ci gorąco i duszno, to ubierz się tak, żeby Twoja termoregulacja organizmu działa bez zarzuceń. I tu, jako miłosierdzie dla bliźniego, polecam takie rady jak:
- kup dobry antypespirant, żeby przykrym zapachem nie przykrzyć ludziom życia (na strój możesz nie patrzeć, ale od zapachu nosa nie odwrócisz siedząc w ławce)
- jeżeli jesteś facetem i masz krótkie i szerokie spodenki, albo jesteś dziewczyną i masz mini to nie siedźcie w pierwszych ławkach, które nie mają osłonki, bo... widać Wam coś, czego naprawdę nie chcecie pokazywać.
Tego typu sprawy naprawdę mogą przeszkadzać i irytować, to są zaniedbania i wydaje mi się, że łatwiej o to zadbać, niż o nienaganny lub godny strój, na który może być kogoś nie stać. A uwierz mi, że są osoby, które "urażają się" na widok starych i startych jean'sów... I co? Też uboga osoba grzeszy? Tu właśnie wchodzę na teren mojego drugiego powodu "kochać bliźniego jak siebie samego". Kochać go, a więc akceptować takim, jakim on jest. Widzisz, ja nie mam zamiaru ubierać się tak, jak chcę inni, żeby, nie daj Boże, ich urazić... To jest moje życie i sama je muszę sobie ułożyć, a nie postępować według czyjegoś scenariusza. Jeżeli ktoś mnie nie akceptuje, tylko dlatego, że ubieram się tak a nie inaczej, to moim zdaniem jest problem z tą drugą osobą. Jeżeli szanujesz drugą osobę, to jej ubiór nie ma prawa wpływać na to. Jeżeli wpływa, znaczy że tylko wydawało się, że szanujesz. Ja prędzej straciłam szacunek do "grzecznej i pobożnej, godnie ubranej" dziewczyny śpiewającej wraz z resztą scholi przy ołtarzu, która podczas Mszy wysyłała sobie SMS'a, niż do skąpo ubranej, ale potrafiącej się zachować, dziewczyny czy chłopaka.
Smsowa hipokrytka jest typowym "faryzeuszem" który więcej przywiązuje wagi do zasad niż to prawdy. Ba, niektórzy wolą nawet zniszczyć prawdę w imię zasad, ale to innym razem.
Zresztą ja przychodzę do Boga i przychodzę do Niego z moją duszą. Śmieszą mnie teksty ludzi, którzy twierdzą, że jak przyjdę na Pasterkę w starych i poszarpanych jean'sach, to Bogu będzie przykro... Prędzej jest Mu przykro, jak widzi że cała masa osób w kościele mierzy wzrokiem nowo przybyłe osoby w kościele i ocenia ją po wyglądzie albo obgadują Xową, bo kupiła sobie taką a taką spódnicę... Proszę oto zachowania "godnie ubranych ludzi" kontra "kochaj bliźniego jak siebie samego".
W naszej kulturze w kraju niby tak religijnym, 90% praktykujących chrześcijan obrządku rzymsko-katolickiego ubiera się dla swojej własnej reputacji, a nie dla miłosierdzia względem bliskiego. I nikt nie wmówi mi że jest inaczej, bo ja nie jestem z poza. Ja żyje w tym kraju, wśród tych ludzi i siedzę między nimi w kościele. A byłam już w wielu w różnych miejscach Polski i w ok. 80% przypadków byłam i będę wielokrotnie (dużo podróżuję). Strój to tylko strój, to banał o który nie powinniśmy się troszczyć, skoro brakuje nam (jako społeczeństwu) w wielu istotniejszych sprawach.
I Bóg nigdy nie jest wystawiany na próbę. Prędzej to Bóg postawi przed Tobą seksownego chłopaka i sprawdzi, czy będziesz się zachwycać nim, czy słuchać tego, co właśnie mówi Jego kapłan. No, chyba, że się potrafi jedno i drugie, to ok, bo wątpię też, aby Bóg miał do kogokolwiek pretensje, że zachwyca się Jego dziełem.


Myślimy zbyt schematycznie- dobrym przykładem jest to, że w pierwszym poście, sprzeczność z "godnym strojem" dałam jako przykład. Zresztą, nawet jeśli dyskusja zaczeła się już od niego, to chciałabym aby to co piszę nie było pisaniem na zasadzie przepychanek na argumenty, tylko faktyczną refleksją tego co jest. A aktualna "tradycja" więcej osób rani niż "chroni". Bo prawda jest taka, że jak nie przyjdę w małej miejscowości ubrana tak jak "schemat nakazuje" (czyli "godny strój") to nie tyle ja kogoś urażę, ale narażę się znakomitemu gronu "pobożnych" ludzi i stanę się tematem do obgadulstwa. To jest dopiero problem i "tradycja" swego rodzaju... I proszę, nie patrzmy na stereotypy tylko na Nowy Testament i na to co tam Jezus mówi. I proszę też patrzmy inaczej niż ludzie doby średniowiecznej i nowożytnej, którzy byli pewni tego, że Maryja powiedziała przez całe swoje życie tylko to, co w NT jest zapisane...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mareczek




Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 1:34, 19 Lut 2008    Temat postu:

Mieli odezwać się mężczyźni, więc pragnę zabrać głos w dyskusji. Na pewno takie rozmowy są bardzo pożyteczne i pozwalają wymienić się swoimi spostrzeżeniami. Chciałem ustosunkować się do poprzednich postów.
Nie zgadzam się z Rodzynką, że strój to tylko strój i nie powinniśmy się o niego troszczyć. Ubiór stanowi odzwieciedlenie godności człowieka. Co ważne problem "godnego ubioru" to jedno z pytań w rachunkach sumienia. Cytuję: "nadużycia w przeżywaniu daru płci - m.in. nadmiernie obnażać ciało w miejscach publicznych - nie liczyć sie z reakcją odmiennej płci". Jest to grzech nieczysty przeciwko VI przykazaniu - "Nie cudzołóż".
Polecam też książkę św. Jana Marii Vianney "Kazania proboszcza z Ars", w którym opisuje dokładnie ów grzech. Mówi: "Grzeszy się..., kiedy się komuś stwarza okazję do grzechu nieczystego lub takiej okazji sie ulega. Odnosi sie to do kobiet, które przesadnie sie stroją i przez to powodują zgorszenie u innych(...) Nieskromność i przesada w ubieraniu się także prowadzi do tego wstrętnego występku. Próżność, która wyraża się w sposobie ubierania, bardzo często staje sie z kolei przyczyną lubieżnych spojrzeń, nieczystych myśli i dwuznacznych i nieprzyzwoitych rozmów".....
A już w Kościele tym bardziej trzeba zadbać o godny strój. W Domu Bożym trzeba zachowywać się ze czcią i godnie wobec Tego Świętego Miejsca. Dawanie wskazówek kto nie ma siadać w pierwszych ławkach jest nie na miejscu, gdyż sam niegodny strój wyklucza te osoby z przychodzenia do Kościoła.
Kolejna sprawa z którą sie nie zgadzam to stwierdzenie, że Bóg nie stworzył nas do umartwiania się. A właśnie, że trzeba się umartwiać i wybierać w życiu wcale nie najłatwiejsze drogi. Obecnie przeżywamy WIELKI POST, w którym zachęca się nas w sposób szczególny do umartwiania się.
W ogóle to Rodzynko Smile Ty chyba na swój sposób interpretujesz niektóre pojęcia i tak je przedstawiasz. Do Twoich argumentów podawane są niewłaściwe przykłady.
Polecam dwumiesięcznik "Miłujcie się". Tam mozna znaleźć wiele odpowiedzi i przykładów które wychodzą naprzeciw wątpliwościom młodych ludzi.
Życzę wytrwałości w dochodzeniu do prawdy;)))...pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rodzynka:)




Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 3:26, 19 Lut 2008    Temat postu:

Mareczku, po przeczytaniu Twojego postu poczułam, że chyba na darmo pisałam poprzednie posty- nic nie zrozumiałeś. Ale, po kolei:
Cytat:
Co ważne problem "godnego ubioru" to jedno z pytań w rachunkach sumienia. Cytuję: "nadużycia w przeżywaniu daru płci - m.in. nadmiernie obnażać ciało w miejscach publicznych - nie liczyć sie z reakcją odmiennej płci". Jest to grzech nieczysty przeciwko VI przykazaniu - "Nie cudzołóż".
Polecam też książkę św. Jana Marii Vianney "Kazania proboszcza z Ars", w którym opisuje dokładnie ów grzech. Mówi: "Grzeszy się..., kiedy się komuś stwarza okazję do grzechu nieczystego lub takiej okazji sie ulega. Odnosi sie to do kobiet, które przesadnie sie stroją i przez to powodują zgorszenie u innych(...) Nieskromność i przesada w ubieraniu się także prowadzi do tego wstrętnego występku. Próżność, która wyraża się w sposobie ubierania, bardzo często staje sie z kolei przyczyną lubieżnych spojrzeń, nieczystych myśli i dwuznacznych i nieprzyzwoitych rozmów".....

To jest właśnie efekt średniowiecznej mentalności:
- cała wina stoi po stronie kobiet, tak jakby mężczyźni nie ubierali się kusząco, a dobrze wiemy, że ubierają się. Zresztą to i tak nie ma sensu, bo jeśli facet nie jest przyzwoity i do myślenia używa genitaliów zamiast mózgu, to nawet skromnie i elegancko ubrana sekretarka może paść ofiarą molestowania seksualnego. Zresztą, też miałam tego typu nie przyjemności i to wtedy, kiedy nie miałam na sobie niczego, co by można było uznać za "strój seksowny", a wręcz przeciwnie- brudne glany, starte jeans'y, sprany podkoszulek i wiecznie rozczochrane włosy przez wiatr. Tak więc z doświadczenia wiem, że "proboszcz z Ars" ma blade pojęcie na temat tego co pisze, a właściwie ma błędne wnioski z tego, co zaobserwował. To nie wina kobiet, lecz prędzej wiecznie nie winionych o nic mężczyzn. Zresztą i tak największą rolę mają tu hormony i Matka Natura. Popęd seksualny nie jest grzechem, jest sprawą normalną i tak jak paw rozkłada swój ogon przed swą wybranką, tak my rzucamy odpowiednie spojrzenia, słowa i ubiór. Zresztą to i tak nic w porównaniu np. do zwykłych kotów, te to dopiero cuda wyprawiają, kiedy natura każe się im rozmnażać Very HappyVery HappyVery Happy. My, ludzie jesteśmy też zwierzętami, a to co nas od nich odróżnia to rozum. Gdy go nie używamy, zachowujemy się jak zwierzęta- gdy facet nie używa rozumu zachowuje się jak typowy samiec (w sensie zwierzę) szukający odpowiedniej samicy o optymalnych cechach w celu prokreacji. Gdy kobieta nie używa rozumu zachowuje się tak samo- szuka najlepszego. I to się nazywa biologia, a nie "grzech"
-kuszenie to zło. Ok, w takim razie Bóg postępuje źle. Czemu? Bo wydaje ludzi na pokuszenie np Hiob (w refleksji posłuchaj sobie Kaczmarskiego "Dzieci Hioba", polecam). Otóż kuszenie nie jest złem, Złe jest jemu uleganie, co zresztą już pisałam.


Cytat:

A już w Kościele tym bardziej trzeba zadbać o godny strój. W Domu Bożym trzeba zachowywać się ze czcią i godnie wobec Tego Świętego Miejsca. Dawanie wskazówek kto nie ma siadać w pierwszych ławkach jest nie na miejscu, gdyż sam niegodny strój wyklucza te osoby z przychodzenia do Kościoła.

Jakim prawem zabraniasz komukolwiek dostępu do Kościoła?! Nawet papież nie może tego zabronić! Może lepiej zwalczmy dewotów, dla których istnieją tylko zasady, puste słowa i traktują kapłanów jak Boga tylko dlatego... że są księżmi; pouczaj osoby, które piszą SMSy na mszy, że to nie czas i nie miejsce; uświadom plotkary, że Kościół służy do modlitwy, a nie do zbierania materiałów na obgadywanie<---- oto całe grono "godnie ubranych" hipokrytów. Naprawdę, wole seksownie wyglądającego chłopaka i kusząco ubraną dziewczynę w kościele jeśli się modlą tam szczerze, niż całe grono godnie ubranych osób, które przyszły do kościoła... bo tak trzeba, bo mama tak każe chodzić. Bogu nie zależy na wyglądzie, lecz na tym, żebyśmy Go kochali, żebyśmy Mu zaufali i powierzyli siebie. Myślisz, że czemu w Bibli faryzeusze są tak ukazani jak są? Hołdownicy zasad, którzy zapomnieli o prawdziwej wierze, o miłości do Boga i bliźniego swego... A Ty chcesz wykluczyć kogoś z Kościoła, bo ma nie taki strój, jak Ty byś sobie życzył... Gdzie tu miłość do bliźniego?


Cytat:
A właśnie, że trzeba się umartwiać i wybierać w życiu wcale nie najłatwiejsze drogi. Obecnie przeżywamy WIELKI POST, w którym zachęca się nas w sposób szczególny do umartwiania się.


Umartwianie się- w jakim sensie? Jeśli masz na myśli zachowywanie odpowiednich postów- OK, tak chyba chciał Bóg. Ale jeżeli chcesz do tego dokleić biczowanie i tego typu ascezę, to powodzenia. Średniowieczna asceza była największym bezsensem. Weźmy np takiego świętego Aleksego. Czytałeś jego hagiografię? Co on takiego zrobił? Zranił rodziców, zranił swoją żonę- jak ona się mogła zrealizować? Ani miłości męża, ani chociaż dzieci, zmarnowała kobieta swoje życie tylko. A rodzice? Jak to jest żyć nie wiedząc co się stało z ich najukochańszym dzieckiem?
Miał być następcą tronu, a tymczasem zostawił państwo same, bez zapewnienia mu przyszłości... Super, a co robił? Leżał w brudzie, nawet o przygotowywanie posiłków się nie martwił, bo ktoś coś zawsze mu dał. A potem spisał wszystko, żeby ludzie wiedzieli, jaki to on był biedny, umartwiony... A zamiast tego, ile mógł dobra zrobić? Komuś pomóc, kogoś uratować, kogoś nakarmić... I to jest właśnie święty umartwiający się...
Moim zdaniem większy sens i pożytek dla świata, oraz dla innych ludzi będzie to, jeśli zaczniemy w tym okresie skupienia pracować nad sobą, poprawiać swoje błędy, wady, albo nauczyć się czegoś, zrobić coś naprawdę na Chwałę Boga. Zresztą tak Jezus powiedział, że gdy pościsz, to nie posypuj głowy popiołem i nie ubieraj włosienicy, tylko załóż najlepszą szatę, przepasz swe biodra, ubierz sandały i namaść swe czoło, bo nie mamy robić nic na pokaz, jak np faryzeusze....

Cytat:
W ogóle to Rodzynko Smile Ty chyba na swój sposób interpretujesz niektóre pojęcia i tak je przedstawiasz.

No brawo, przecież o tym pisałam w pierwszym poście, że uważam aktualną interpretacje naszej wiary za złą i chcę rozważyć tu z Wami zarówno swoje pomysły jak i Wasze. A zamiast Waszych pomysłów i refleksji jest zaparta obrona tego co jest, bez refleksji nad przekazem, tylko dlatego, że ktoś coś powiedział (zresztą czy wie ktoś, że wiele z ustaleń co do oprawy religii chrześcijańskiej były narzucane przez zwykłych, tzn świeckich ludzi?), bo tak wtedy sprawy się miały. A przecież wnioskowanie autorytatywne jest złe!

Cytat:
Do Twoich argumentów podawane są niewłaściwe przykłady.

Ok, zaprezentuj co jest źle.

Cytat:
Polecam dwumiesięcznik "Miłujcie się". Tam mozna znaleźć wiele odpowiedzi i przykładów które wychodzą naprzeciw wątpliwościom młodych ludzi.

Otóż nie, ponieważ z natury swej jest ono subiektywne, bo popiera interpretacje "jedynie słuszną" i nikt nigdzie nie napisze tam wprost, że uważa, że aktualne interpretacje Kościoła Katolickiego religii chrześcijańskiej trzeba podać refleksji. Ja wolę obserwować, rozmawiać, doświadczać i konfrontować to wszystko z tym, co Jezus powiedział, a co zostało zebrane w Bibli. Bo tylko Bóg i Pismo Święte są dla mnie autorytetami, a nie jakiś tam kapłan Boga, którego nie znałam i nigdy nie poznam. Z całym szacunkiem, ale uważam, że stare twierdzenia trzeba poddawać zawsze refleksji, nawet jeśli spisała je już osoba, uznana za wybitną- nawet jeśli taką ona jest to nadal nie jest to Bóg. Zresztą podałam już przykład interpretacji średniowiecznej Maryji

Cytat:
Życzę wytrwałości w dochodzeniu do prawdy;)))...pozdrawiam

Nawzajem, zwłaszcza w "dochodzeniu do prawdy" jak to pięknie ująłeś- szukajmy jej, dojdźmy do niej, a nie tylko przytakujmy na to, co jest...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pszczolka :-)




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 19:10, 19 Lut 2008    Temat postu:

Marku, dziękuję za "męską wypowiedz"; cieszę się, że mamy podobne poglądy, co też wyraziłam "pochwalając Twój post". pozdrawiam wszystkich Wink... ja narazie zaprzestanę uczestnictwa w tej dyskusji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rodzynka:)




Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 21:50, 19 Lut 2008    Temat postu:

Cóż, smutno mi, że nie chcesz dalej brać udziału w dyskusji.
Być może dlatego, że bronie swoich poglądów i się nie zgadzam z innymi. Ja jednak wolę, żeby to była taka dyskusja, gdzie każdy przedstawia swoje racje, tłumaczy je, rozmyśla nad nimi, konfrontuje je. Dyskusja polegająca na przytakiwaniu to żadna dyskusja.

Ktoś może mi zarzucić, że jaka ze mnie katoliczka, skoro się nie zgadzam z aktualną interpretacją naszej wiary. Ja na własną obronę powiem tylko tyle, że owszem, można mi to zarzucić, ale nikt mi nigdy nie zarzuci, że żyłam w stagnacji i nie szukałam prawdy, tej najbliższej, którą chciał nam przekazać nasz Nauczyciel Smile.
Brakuje mi tej miłości bliźniego do bliźniego, jaka była wśród pierwszych chrześcijan, np. oni przekazywali sobie znak pokoju przez pocałunek. U mnie proboszcz nakazuje tylko delikatne kiwnięciem głową w prawo i w lewo, żebyśmy przypadkiem komuś nie zrobili przykrości, podając rękę.... O to mi właśnie chodzi, o dostrzeganiu błędów i mówieniu o nich otwarcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bbb




Dołączył: 26 Lis 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Śro 12:35, 05 Mar 2008    Temat postu:

Z przeczytanych wypowiedzi wnioskuję, że tej dyskusji towarzyszyły wielkie emocje, które chyba już opadły, bo jakoś nikt nie ma ochoty ciągnąć dalej tego tematu.

To może ja coś dorzucę tak od siebie. Moja wiara nie opiera się na mądrych książkach, rozprawach naukowych czy wypowiedziach wybitnych osobowości. To raczej połączenie tego co przeżyłam, w czym dorastałam, co otrzymałam w sensie duchowym i uczuciowym od rodziny i bliskich mi osób. Moją wiarę zawdzięczam gównie ludziom, których kocham i którzy mnie wychowali. Ale także takim, których spotkałam na swej drodze tylko jeden raz, ale były to spotkania na tyle ważne, że ich skutki odczułam w późniejszym czasie.

W codziennym życiu, w dziwnych a czasem strasznych sytuacjach przekonujemy się ile rzeczywiście jest warta nasza wiara i na ile jest mocna. Mądre słowa nie wytłumaczą tego co niewytłumaczalne, nie rozwieją wszelkich wątpliwości. Chcecie przykładów? Zatem kto mi potrafi odpowiedzieć co czuli ludzie idący na śmierć w różnych bitwach, wojnach czy w obozach koncentracyjnych? Co czuje człowiek, który umiera albo kobieta, która rodzi? W takich przypadkach niby człowiek nie był i nie jest sam, bo przecież wielu to przeszło, ale każdy taką sytuację przeżywa indywidualnie. Każdy ma własne przemyślenia i obawy, i w takich momentach wychodzi nasza prawdziwa wiara. Dopiero w zderzeniu z brutalną rzeczywistością dowiwadujemy się wielu rzeczy o sobie samych. Dlatego wiara chrześcijańska tak bardzo opiera się na zawierzeniu.

A co do Waszych rozpraw na temat ubioru czy zachowania to przecież każdy ma swoje własne sumienie. Kanony czy normy, z którymi się spotykamy to w rzeczywistości uśrednienie tego co zostało przyjęte przez większość ludzi na przestrzeni wieków. Jeśli ktoś przyjrzy sie dokładnie to zauważy, że wszystko się zmienia, a więc także normy moralne. Są oczywiście pewne stałe wyznaczniki, ale generalnie ulegamy liberalizacji.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tabazo
Gość






PostWysłany: Pon 19:41, 26 Maj 2008    Temat postu: ;)

Witam
własnie jaka jest nasza wiara? z tych pogaduchów widac iz strasznie spłyca się do powierzchniowych znakow np. ubioru, a przeciez nie o to chodzi Smile nie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż wiarę należy interpretować Smile pytam się po co? nawet teolodzy jej nie interpretują! wiarę warto mieć, pogłebiać, a może uda nam się i "góry przenosic" , czego Wam i sobie życzę
pozdrawiam Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bbb




Dołączył: 26 Lis 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 10:31, 26 Maj 2009    Temat postu:

To wątek trochę zapomniany, ale wydaje mi się, że bardzo aktualny w świetle ostatnich dyskusji. A więc zapraszam do refleksji nad wiarą każdego indywidualnie, ale także ogólnie jako grupy ludzi Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rybka




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznan

PostWysłany: Wto 11:06, 26 Maj 2009    Temat postu:

Myślę, że w moim przypadku wiara rozkwitła wtedy gdy spełniły się słowa "Jak trwoga, to do Boga". Myślę, że i innym ludziom zaczyna zależeć na wierze, kiedy coś tracą, kiedy zaczynają się gubić w swojej samotności, kiedy doświadcza ich los. Wtedy wiara daje siłę, by znaleźć sens w życiu, by nie zostać z pustymi rękami przed sobą.

Podobno aby być szczęśliwym trzeba przyłączyć się do czegoś większego, do jakiejś idei, by poczuć się ważnym. Myślę, że przyłączenie się do Pana Boga daje takie poczucie ważności, przynależności do kogoś ważnego. Rozmawiałam kiedyś z jedną osobą i mówiliśmy o tym, jakich przyjaciół się wybiera. Usłyszałam słowa, że takich, którzy są silni i mają jakąś władzę. Czemu? Bo można się schronić pod ich skrzydła, mogą pomóc w razie jakiegoś niebezpieczeństwa, można na nich polegać (na silnych wewnętrznie). Nie wiem, czy zgadzam się do końca z tymi słowami, ale czy nie jest tak, że Bóg jest od nas silniejszy i ma władzę? I my chcemy być Jego przyjaciółmi, by nas chronił od niebezpieczeństw, by można było na Nim polegać? Jezus jak każdy człowiek był słaby w swej ludzkiej naturze, ale Bóg jest wszechmocny - może wiara udziela tej siły duchowej i dlatego wierzymy? A Jezusowa pokora sprawia, że przyjaciół szukamy też wśród ludzi słabych, z większymi ograniczeniami niż inni.

A co do stroju, to przypominają mi się słowa pewnego mężczyzny. Odpowiedział dziewczynie, która twierdziła iż może chodzić ubrana jak chce, może się nawet rozebrać i chodzić nago i nikt jej nic nie może zrobić, odpowiedział. Jak? Ano powiedział jej, że pewnie szybko zostałaby zgwałcona, gdyby przyszło jej do głowy chodzić nago po ulicy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybka dnia Wto 11:29, 26 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ewysz




Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 15:48, 26 Maj 2009    Temat postu:

Rybka napisał:
Ano powiedział jej, że pewnie szybko zostałaby zgwałcona, gdyby przyszło jej do głowy chodzić nago po ulicy.


Wg mnie trochę błędne myślenie.. Wiadomo, że chodzenie nago po ulicy byłoby bardzo kontrowersyjne.. Czytałam trochę o tym - gwałtom najcześciej ulegają dziewczyny czy kobiety nierzucające się w oczy, skromnie ubrane, nieprowokujące strojem - bo jeśli ktoś ma takie skłonności (no, gwałcicielskie, że tak powiem) to właśnie złamanie takiej istoty daje mu największą satysfakcję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dapoznan.fora.pl Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin